Denerwuje mnie to, że więcej jest szumu wokół prywatnych poglądów Ostaszewskiej, Poniedziałka czy Buzek niż rzeczowej rozmowy na temat filmu. To są ludzie, też mają prawo do prywatnej opinii czy działalności społecznej, nie powinny te czynniki wpływać na postrzeganie ich działalności w kinie czy w teatrze. A w komentarzach na Facebooku czy YouTube tylko polityka i polityka. Ludzie, powstał ciekawy film, niesztampowy, interesujący wizualnie, w końcu coś innego niż komedyjka z białym plakatem i Karolakiem. Skupmy się na tym, a nie z jaką kartką stoi Ostaszewska pod Sejmem.
Wręcz przeciwnie. Aktorzy są idolami mas i jako takie podlegają również ocenie swojego życia prywatnego i poglądów. I ocenia się ich na całym świecie, a nie tylko w Polsce, a producenci filmów biorą te opinie pod uwagę przy ustalaniu obsady. Weźmy np. Jima Caviezela, który jest osobą głęboko wierzącą i konserwatywną (udzielił m.in. poparcia Polsce w sprawie stanowiska wobec imigrantów, czy też naszej dbałości o tożsamość historyczną i narodową). I Caviezel pomimo iż jest świetnym aktorem mającym wielką rzeszę fanów, to jednak nie otrzymuje topowych ról w przemyśle filmowym zdominowanym przez producentów popierających lewą stronę sceny politycznej.
Ogólnie, na całym świecie największe sukcesy odnoszą aktorzy, którzy unikają wypowiedzi na tematy polityczne, a już na pewno aktywnego zaangażowania w politykę i krytykowania władzy.