Recenzja filmu

M - Morderca (1931)
Fritz Lang
Peter Lorre
Ellen Widmann

Wisienka na szczycie ekspresjonistycznego tortu

Rok 1931 z pewnością jest jedną z ważniejszych dat w historii kina, a szczególnie niemieckiego. Wtedy to bowiem Fritz Lang nakręcił swój pierwszy dźwiękowy film – "M". często dzieło to uważane
Rok 1931 z pewnością jest jedną z ważniejszych dat w historii kina, a szczególnie niemieckiego. Wtedy to bowiem Fritz Lang nakręcił swój pierwszy dźwiękowy film – "M". często dzieło to uważane jest za ostatnie z ekspresjonistycznych. Nurt ten jednak nie umarł. To z niego narodził się później horror i film noir, czerpał z niego Alfred Hitchcock czy chociażby Werner Herzog, kręcąc "Nosferatu wampira", który jest typowy dla ekspresjonizmu. Skupmy się jednak na naszej wisience. Akcja toczy się w pewnym niemieckim mieście, do którego zakrada się zło. Jest to dość powszechny motyw wiadomego nurtu, występował między innymi w "Gabinecie doktora Caligari" czy "Nosferatu: symfonii grozy". Tym razem nie przybyło ono pod postacią wampira, lecz zboczonego dzieciobójcy. Mimo wielkich starań policja nie może wpaść na żaden sensowny trop. Prowadzone są obławy, które przeszkadzają w interesach miejscowemu podziemiu, które też postanawia złapać zabójcę i wymierzyć mu karę... "M" jest filmem, który złamał tabu. Pokazanie historii pedofila swoimi czasy budziło kontrowersje (dziś zresztą też je budzi). Co ważniejsze nie został on ukazany jako demoniczny symbol zła, ale jako chory psychicznie i cierpiący człowiek. Jego spowiedź w końcówce filmu przez jej moc i emocjonalizm budzi nawet współczucie widza. I w taki właśnie sposób pewna granica została przełamana. Zwykło też się mówić, że dzieło Langa to nieświadome ostrzeżenie przed nazizmem. Chodzi tu o fanatycznie poszukujących mordercę gangsterów. Chcą oni wykonać na nim samosąd. Mowa obrońcy uświadamiająca chorobę psychiczną dzieciobójcy w ogóle nie obchodzi tego demonicznego tłumu (a jakie plany względem takich ludzi miał Hitler?). Co więcej sami nie są lepsi, bo przecież to przestępcy. Kradzież, oszustwo czy nawet morderstwo podczas akcji nie są dla nich niczym szczególnym, ale gdy pojawia się morderca-pedofil, mówią: „To nie człowiek, to potwór” i chcą się go pozbyć, jakby byli porządnymi obywatelami. Oczywiście, jak na dzieło ekspresjonistyczne "M" charakteryzuje się mroczną i tajemniczą aurą. Tu jest ona spowodowana charakterem kryminalnym filmu. Nie jest on jednak typowy, jak w "Doktorze Mabuse", "Szpiegu" czy choćby pierwszej połowie "Kobiety na Księżycu". Fritz Lang bardzo udanie łączy kryminał, thriller i dramat psychologiczny, co dodatkowo wpływa na wielkość tej produkcji. Od strony technicznej natomiast zauważyć można grę światła i cienia. Mamy podręcznikową scenę z cieniem pochylającym się nad przyszłą ofiarą mordercy, bardzo urozmaiconą policyjną nagonkę na dzielnicę gangsterów i słynne odbicie w lustrze. Można powiedzieć, że na pierwsze dźwiękowe dzieło Langa składają się same atuty. Pierwszym jest wręcz genialny scenariusz. Historia, jaką pokazał reżyser, nie dość, że jest bardzo oryginalna i pomysłowa, to jeszcze wzbudza kontrowersje. Drugim plusem są zdjęcia i montaż (z naciskiem na montaż). Światowej klasy jest scena rozmowy przy stole, ale należy zwrócić uwagę, że raz jest to stół policji, a raz gangsterów. Uważne oko może dostrzec jeszcze inny moment w filmie, gdzie kamera powoli przesuwa się w górę, omijając tablicę z menu, a gdy ma osiągnąć sufit, nagle widać okno, przez które wchodzi do zupełnie innego pomieszczenia – po prostu genialne! Następnym atutem jest gra aktorska. Wszyscy aktorzy zagrali bardzo solidnie, a szczególną uwagę należy zwrócić na Gustafa Gründgensa jako Schränkera – szefa lokalnej mafii oraz Petera Lorre jako Hansa Beckerta – mordercę. Pierwszy imponował stanowczością i bezwzględnością. Można nawet powiedzieć, że to on był najbardziej negatywną postacią w filmie. Drugi natomiast pokazał swój kunszt podczas ostatnich scen. Ciekawostką może być to, że "M" nie posiada ścieżki dźwiękowej, a jedyną melodią, jaką możemy usłyszeć, to "W grocie króla gór" gwizdane przez dzieciobójcę. Serdecznie wszystkich namawiam do skosztowania wisienki ze szczytu ekspresjonistycznego tortu, gdyż jest to smakowity kąsek. Mam nadzieję, że Wam posmakuje. Gorąco polecam!
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po ulicach Berlina grasuje morderca - pedofil. Policja jest bezsilna, przestępca atakuje bez żadnego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones