Rzecz o samotności. Atmosfera wyobcowania, jałowości egzystencji i atrofii uczuć. Film (spektakl?) z pogranicza fabuły i eksperymentu jest adresowany przede wszystkim do młodego widza, wychowanego na jinglach MTV, głośnej trashowo - punkowej muzyce i prozie Franza Kafki. W obsadzie zwracają uwagę nazwiska ludzi, którzy - wedle słów bohatera "robią w kulturze", szeroko pojętej. Umówmy się, że wszystko, co tu widzimy, jest naprawdę - proponuje widzom bohater.

"Małżowina" to opowieść o trzydziestoletnim mężczyźnie M., który wynajmuje mieszkanie, by w nim, odizolowany od świata, napisał książkę. Mijają dni, tygodnie, miesiące, podczas których kolejne próby napisania czegokolwiek nie przynoszą żadnych rezultatów. Obserwujemy go podczas wykonywania codziennych, często banalnych czynności, walki ze skrzypiącymi drzwiami szafy, jesteśmy świadkami jak mimochodem uczestniczy w życiu kamienicy, w awanturach dobiegających zza ścian, a w końcu w morderstwie. Jego kontakty z ludźmi są ograniczone do "parapetówki", kilku telefonów, odwiedzin prostytutki i wizyty policjanta. Czas płynie.