kiedy pierwszy raz obejrzałam 8 i pol , po prostu mnie znudzilo, nawet nie wiedzialam o czym jest ten film. ale po obejrzeniu "Nine" zaczełam troche sie w tym łapac, wiec wrocilam do 8 i pol i zupełnie inaczej - miło oglądało sie ten film, wiedzac co sie w nim dzieje:) teraz uwazam za arcydzieło.
A to ciekawe - ja, oglądając Dziewięć, najwięcej radochy miałem z wyłapywania nawiązań i cytatów do filmu Felliniego. Gdyby nie to, to musical Marshalla byłby jeszcze gorszy niż jest ;) Nie żeby beznadziejny, ale przynudzał ;)