Właśnie wyszedłem z pokazu premierowego i jestem w szoku.
Trzeba to jasno powiedzieć - takiej jakości polska kinematografia nie widziała. Kropka.
Ten film się ogląda po prostu jak amerykański blockbuster.
Plastyka obrazu, kolory, ujęcia, gra , muzyka, dynamika, po prostu wszystko. To jest "kasowa amerykańska produkcja" zrobiona w Polsce, przez Polaków.
99% polskich filmów , nawet tych dobrych, poruszających, czy wybitnych wygląda się jakby ktoś je kręcił iPhonem , składał na Mac'u , a dźwięk dogrywał z dyktafonu który gdzieś leżał na planie.
Ten jest kompletnie inny. Kompletnie. I mnie to bardzo poruszyło, pozytywnie.
I owszem , można dyskutować czy jest to najbardziej wyrafinowana intryga szpiegowska jaką zna świat , czy rola Hurta to poziom oskarowy, czy też ścieżka dziwiękowa jest na poziomie Skyfall. Nie nie jest - żadne z tego.
Ale myślę , że każdy kto lubi filmy akcji, kryminały czy thrillery (i nie jest filozofem forumowum) będzie się na tym filmie świetnie "bawił".
Jest to kawał solidnej rozrywki, na światowym poziomie jakościowym, z rewelacyjnym wątkiem polskim.
Polska kinematografia pod tymi względami takiej produkcji nie widziała.
Nie rozumiem Andrzejku ?
Polski dom produkcyjny, polska ekipa, polski kapitał, dofinansowany z polskiego PISF, kręcony w Polsce... ale uważasz, że to nie jest polska produkcja, bo coś z napisami jest nie tak ;)
O, to podobnie jak Legia Warszawa. Niewielu zawodników że składu jest w stanie sklecić zdanie po polsku, to ch*j, a nie polski klub.
Całkowita racja. Jednak urodziłem się i wychowałem w Warszawie i nie ma komu innemu kibicować bo Polonia to nie klub.
Dokładnie taka prawda. I to dotyczy każdego klubu w którym prawie cała kadra to obcokrajowcy. Taka Chelsea to dla mnie na przykład też żaden angielski klub.
Przecież w Legii też jest i było masa zagranicznych piłkarzy. Czyli to nie polski klub?!
Świetnie skwitowane.W punkt.Co do filmu w moim odczuciu świetnie zrobiony i z przyjemnością go zobaczę raz jeszcze.
Powinien być zdubbingowany. Jak polski film to mają po polsku rozmawiać inaczej nie ma prawa być nazywany polskim.
W grudniu do kin wchodzą Gwiezdne Wojny, będzie wersja dubbingowana, więc w pełni polska zgodnie z Twoją logiką.
A tymczasem polecam polsko-niepolski Ukryta Gra, świetne kino!
Dubbing to ty sobie w dupke wsadz największe gówno jakie mozna zrobić filmowi to dubbing
W animacjajach niech sobie robią dubbing dla dzieci.
Też nie lubię dubbingu, ale dla mnie jeżeli film jest produkcji polskiej to muszą mówić po polsku inaczej to nie ma nic wspólnego z polską produkcją.
Nie nauczysz Amerykanka w 3 dni polskiego. Pozatym wiesz ze tam była nagła zmiana aktora że względu na złamana rękę Williama Hurta. Pozatym dla mnie to jest poorstu czepiacie się pierdół.
Wiem, że nie nauczysz dlatego twierdzę, że powinni dubbingować tych zagranicznych aktorów. JA nie uznaję filmów z napisami, tylko lektora więc jak go nie ma to jestem zmuszony oglądać z dubbingiem.
Odnoszę wrażenie, ze tu jakiś trolling odchodzi :D Jedynie ze swojej strony dodam, że akurat bohaterowie mówiący w swoich narodowych językach (i Więckiewicz mówiący w simple english) dodawali temu filmowi więcej klimatu i atmosfery.
Więckiewicz nie mówiący po polsku to dla mnie dyskryminuje każdy film, nawet jeśli miałby grać obcokrajowca to do ku rwy nędzy jest polakiem i ma mówić w ojczystym języku.
Tak pokrętnej logiki w stylu "dumy narodowej" już dawno nie czytałem, ale ok. Na szczęście masz prawo myśleć sobie co chcesz, obyś tylko nie zaczął egzekwować swojej wizji w inny, niż forumowa retoryka, sposób. EOT z mojej strony.
ja bym poszedł dalej. polacy w ogóle nie powinni mówić w innych językach. za takie coś odbierałbym obywatelstwo i wydalał z kraju.
i rzecz jasna żadnych zagranicznych aktorów, scenarzystów, reżyserów itd. polska produkcja ma być tworzona tylko przez polaków. i musi opowiadać o polsce i polakach. oczywiście w dobrym świetle, a nie jakieś szumowiny. takie filmy powinny być DYSKRYMINOWANE!
Z przykrością muszę stwierdzić ,że jesteś głupi. Wniosek wysunięty na podstawie twoich wypocin. Nie sil się na ciętą ripostę.
Chyba oglądałem inny film :) Więckiewicz z polska milicja rozmawia po polsku, konferansjer zapowiada po polsku, dupowłaz-komuch wykrzykuje hasła propagandowe po polsku. Trochę słabo by było gdyby Więckiewicz z Pullmanem rozmawiał po polsku? Podobał mi się jego przesadnie polski akcent języka angielskiego :) W ogóle dźwięk jak nie w polskim filmie, gdzie trzeba się mocno wsłuchiwać w dialogi żeby cokolwiek usłyszeć.
Dla krytykujących - to nie jest klasyczny film szpiegowski, bo i Pullmann to nie klasyczny szpieg. I jeśli tak podejść do filmu, jest świetny.
Polecam też film "PRZEKĄTNA GOŃCA" z Wojciechem Pszoniakiem, Danielem Olbrychskim, Michelem Piccoli i Liv Ullman.
Laureat Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego
https://www.filmweb.pl/film/Przek%C4%85tna+go%C5%84ca-1984-7040
i
"PIONEK" z Tobey Maguirem i Lievem Schreiberem
https://www.filmweb.pl/film/Pionek-2014-563486
Jak czytam recenzje to jeszcze bardziej się nakręcam, po zwiastunie mnie bardzo zaciekawił film. A naprawdę co spotkam się z jakąś opinią to bardzo pozytywny odbiór jest
Potwierdzam. Czytałem jakieś negatywne opinie, że muzyka zbyt pompatyczna, czy że za dużo ujęć pałacu kultury.
O czym my mówimy?
Że Hans Zimmer by zrobił ścieżkę lepiej? No może. Ale co z tego ?
Ujęcia Pałacu Kultury są po prostu imponujące, a muzyka niesamowicie buduje napięcie.
Może dla krytyka filmowego, dla którego punktem odniesienia są najlepsze amerykańskie filmy szpiegowskie czy trillery coś filmowi można wytknąć.
Ale dla każdego widza lubiącego gatunek będzie to rozrywka na absolutnie najwyższym światowym poziomie.
A jeżeli punktem odniesienia będzie jakikolwiek film polski, to ta produkcja w kwestii wykonania rozkłada WSZYSTKIE filmy na łopatki.
Jak już wspomniałem - polska kinematografia nie wydała dotychczas produkcji na takim poziomie.
Polecam wszystkim!
Rękopis znaleziony w Saragossie np sobie obejrzyj, to się dowiesz jakie produkcje tworzyła polska kinematografia.
Tak, ten film był technicznie wykonany na ówczesnym poziomie światowym. Jednak to było 50 lat temu, i mam wrażenie, że to zdecydowany wyjątek od reguły ;)
Na przestrzeni ostatnich 15-20 lat chyba nie widzę żadnej produkcji technicznie na poziomie amerykańskim. A Ukryta Gra dla mnie taka jest...
Córki Dancingu są bardzo na poziomie amerykańskim, zresztą na ich rynku są dużo bardziej doceniane i nawet znalazły swoje miejsce w criterion collection.
Polemizowalbym zdecydowanie, że wyjątek. Co do rozwoju kinematografii zgoda. Co do ostatnich dekad, np Psy albo Kroll są bardzo amerykańskie.
kolega caly czas nawiazuje do technicznej strony filmu, czyli filtry, montaz, praca kamery, czy obrobka dzwieku...i rzeczywiscie ogladajac zwiastun i screeny film nie wyglada na zrobiony w Polsce, no ale budzet ma wysoki jak na polskie kino...
Zwiastun super, ale film pod tym względem chyba jeszcze lepszy. A może nie tyle lepszy (bo zwiastun ekstra), co trzyma ten poziom. Bo często zwiastun ma wszystkie udane ujęcia z filmu i na filmie jest bieda. Tu odwrotnie. Film rozwija zwiastun.
Dokładnie, o tym mówię! Dziękuję za zrozumienie ;)
A budżet spory jak na polskie warunki, fakt.
Ale i tak robi to wrażenie, bo amerykańskie produkcje mają budżety x10 większe i więcej.
Brutalna walka, graficznie przedstawiona śmierć, pijaństwo. Zależy w jakim wieku jest dziecko. Jeżeli ma mniej niż 14-15 lat, to nie polecam. Chociaż widziałam już rodziców, którzy zabrali ośmiolatka na Noc oczyszczenia, więc nic mnie nie zdziwi...
Ja wlasnie widzialam tylko na muzyke jakis negatyw co po trailerze mozna odebrac za faktycznie dramatyczna miejscami ale dopoki calego nie zobacze oceniac nie bede. W przyszlym tyg z mezem wyskoczymy i przekonamy sie na wlasne oczy
Fragmenty jednej z recenzji opublikowany na portalu stricte filmowym :
"Ukryta gra" zaczyna się bowiem bardzo obiecująco. Pierwsze sceny w dynamiczny i ciekawy sposób zapoznają nas zarówno z głównym bohaterem jak i sytuacją polityczną. Tą drugą reżyser przedstawia za pomocą sugestywnych materiałów archiwalnych z czasów Kryzysu kubańskiego oraz zbliżających się do siebie pionków na mapie strategicznej. Napięcie, rośnie więc od samego początku, a fabuła wydaje się nieuchronnie zmierzać do tragedii – wojny nuklearnej. Ten krótki fragment zapowiada film, który nie da nam odetchnąć aż do ostatniej minuty.
Niestety tuż po nim, jakikolwiek wątek szpiegowski nagle znika.
Już na samym początku, Joshua Mansky, główny bohater produkcji zostaje porwany przez tajne służby USA.
Budzi się w schronie pod amerykańską ambasadą w Warszawie i dowiaduje się o śmierci szachowego arcymistrza, który miał wziąć udział w prestiżowym turnieju.
Postać Billa Pullmana, ma więc zastąpić zawodnika, jak się okazuje, zamordowanego przez Rosjan. W tym momencie nie pojawia się jeszcze nawet słowo o wspominanym w zwiastunach mikrofilmie i wielkim zagrożeniu.
Zamiast tego dowiadujemy się specyficznego faktu o Manskym.
Okazuje się, że niczym wymieniony wyżej "Pijany mistrz" (komedia z Jackie Chanem), działa on w pełni możliwości tylko w momencie skrajnego upojenia alkoholowego.
Ten dziwny element humorystyczny będzie nam towarzyszyć przez większość filmu.
Zamiast szpiegowskich działań oraz napięcia, nagle dostajemy bowiem komedię.
Zagrożenie wojną reżyser zastąpił "Kac Wawą" w latach 60.
Wszystko za sprawą dyrektora Pałacu Kultury i Nauki (Robert Więckiewicz), który podziela zamiłowanie Mansky’ego do wódki i razem z nim wyrusza w alkoholowe eskapady.
Bohaterowie piją, spacerują po budynku, piją, śmieją się, piją, wychodzą na miasto, piją, spotykają przemiłe panie, piją, mają starcie z milicją no i jeszcze piją.
Postawienie na rozluźnienie sytuacji krótkim wątkiem humorystycznym nie byłoby niczym złym, gdyby nie fakt, że zajmuje on ponad połowę filmu.
Co prawda twórcy starają się w to wpleść dramatyczny wątek przeszłości dyrektora, lecz jest on całkowicie przestrzelony. Przemowy o stosach trupów i Rosjanach czekających na drugim brzegu Wisły podczas powstania w Warszawie gryzą się z przaśnymi scenkami alkoholowymi.
Gdzie więc podział się film szpiegowski ? No cóż… Gdzieś tam w tle jest. Wiemy, że amerykańscy agenci podejmują jakieś działania na rzecz zdobycia ważnego mikrofilmu. Ale no właśnie – „gdzieś”, „jakieś”.
W gruncie rzeczy nie wiemy co robią, ponieważ większość akcji obserwujemy z perspektywy Mansky’ego, który jest stale pijany i nie wie o niczym co wybiega poza turniej szachowy. Nawet on zresztą poprowadzony jest bez polotu.
Pojedynki amerykańskiego geniusza z rosyjskim mazgajem nie mają szansy trzymać w napięciu, a ich wynik jest łatwy do przewidzenia.
Jedynym momentem zawodów, który zaskakuje to nagły wątek hipnotyzera podstawionego przez Rosjan. Jest to element tak groteskowy, że aż winszuję komuś, kto na niego wpadł. (...)
"Ukryta gra" ma też jeden moment, w którym wszystko zaczyna działać, a film ponownie zwraca uwagę widza.
Jest to jego ostatnie 20 minut. Tak naprawdę to dopiero wtedy element szpiegowski znów pojawia się na ekranie.
Nagle akcja przyspiesza, pojawia się kilka zwrotów akcji, bohaterowie stają przed realnym zagrożeniem."
To bardzo, bardzo słaba "recenzja".
Z kilku względów:
Po pierwsze, cóż to za recenzja, która zdradza tyle elementów filmu! To jakiś spoiler-paszkwil, a nie recenzja. Nie wiem kto jest autorem, ale powinien się wstydzić...
Po drugie, komuś, kto napisał te wypociny bardzo zależało, żeby ten film przedstawić w jak najbardziej negatywnych barwach. Do każdego filmu można się przyczepić, choćby był orkarowym hitem. Pytanie jaki był motyw w tym przypadku, bo nie były nim ani chęć zadbania o dobro widza ani chęć rzeczowego zrecenzowania filmu...
Po trzecie, absolutnie nie można się zgodzić z wieloma argumentami. Te opowieści i porównania do "pijanego mistrza" to jakiś żart. Albo "autor" nie zrozumiał tego co oglądał, albo na siłę chciał się przyczepić. Mansky był alkoholikiem i jego stan bez procentów był na granicy delirium alkoholowego.
Reszta recenzji w podobnym duchu...