Szanowni widzowie, Polacy, okazuje się że dopiero pan Smarzowski przywrócił pamięć o Wołyniu, a gdzie był do tej pory taki IPN. Śmierdziuchy pokroju Cenckiewicza piszą encyklopedie o rzekomej współpracy Wałęsy z SB, a nie powiedzą ani słowa o takim Wołyniu. Ile już powiedziano o hitlerowcach, Katyniu, Smoleńsku (do wyrzygania), pogromie Kieleckim i Jedwabnem. Dopiero jednak nikomu szerzej nieznany Smarzowski opowiedział ludziom o Wołyniu. Pamiętam jak dwa lata temu prezydent Komorowski lizał dupę prezydentowi Ukrainy na majdanie, po czym ten gloryfikował Stepana Banderę; dobrze że ten człowiek nie just już prezydentem Polski. Ksiądz Isakowicz Zaleski też mówił o Wołyniu ale kler kazał mu się zamknąć; źle się dzieje w państwie polskim. Dobrze że taki Smarzowski chociaż jest i pokazał prawdę o tamtych ludziach i czasach.