Spróbuję się odnieść do Twojej wypowiedzi:
- całe szczęście, że jest bardziej rozbudowany, bo jest najciekawszy.
- wątek miłosny, moim zdaniem, został wpleciony chyba tylko dla fanów tej aktorki. Mnie nie przekonał. Zasada, że kawałek ładnego ciała zawsze się w filmie przyda, została spełniona.
Pozwolisz, że dodam od siebie kilka minusów :
- główny bohater ma polską matkę, z którą jako dziecko,przebywa cały czas - może oprócz godzin spędzonych w szkole. Matka mówi do niego po polsku. Nie ma takiej siły, żeby nie mówił dobrze po polsku. Powinien być , w skrajnym przypadku, dwujęzyczny. A on ledwie coś tam bąka po polsku.
- nagle wszyscy w Polsce mówią biegle po angielsku, nawet dziewczyna przyjmująca zakłady
- profesor Karloff jest "poliglotą" i posługuje się biegle tak trudnym językiem, jakim jest polski! Na dodatek bez akcentu!
Najważniejsze zdanie z filmu: Pieniądze szczęścia nie dają, ale czynią je łatwiejszym - truizm.
Plusy:
- muzyka - zawsze lubię, kiedy pianista tak gra, że na krzesełku przysiada kelner, kucharz, a nawet sprzątaczka - kicz
- ale i tak, muzyka mi się podobała :)
- pan Gajos próbował robić, co się da, ale nie da się grać w próżni - wnioski pozostawiam domyślnym
Przesłanie filmu: SPOJLER !!!!! Zagraj w totka albo na wyścigach. Wygrasz i będziesz niezależny, bo mając kasę, możesz mieć swoje zdanie i wszystkie autorytety głęboko w d...e.
Moje pytanie- odpowiedź: a co będzie, jeśli postawisz i przegrasz? No tak, rozumiem, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa.
A jeśli komuś przyjdzie do głowy, że film mówi o załamaniu artysty, o buncie itp to polecam Shine, po polsku Blask.
Daje filmowi 5 i to tylko za starania pana Gajosa i za muzykę. Bez nich byłby pomyłką.

Sprostowanie do powyższej wypowiedzi: dziecko wychowywane w usa spędza zdecydowanie więcej czasu w szkole niż z rodzicami - polakami. Dzieci wychowywane od urodzenia w Chicago źle mówią po polsku jeśli nie chodzą do szkoły dwujęzycznej (angielsko-polskiej). Wiem, bo bywam w Chicago, spędzam dużo czasu z polskimi dziećmi.
Dziewczyna przyjmująca zakłady ma prawo mówić biegle po angielsku, przecież jest młoda, uczyła się angielskiego w szkole.
Gajos - u niego brakowało akcentu. Polak urodzony w Chicago musi mówić z akcentem amerykańskim i po polsku i po angielsku - tego akcentu bardzo mi brakowało, mam o to trochę żal do Gajosa, bo jest świetnym aktorem a nie pomyślał popracować nad głosem.

ogólny wyraz filmu - "czytajcie między wierszami"

Potwierdzam – znam dzieci w kraju anglojęzycznym, do których w domu się mówi po polsku, ale one bardzo słabiutko mówią po naszemu, właściwie ciężko je zrozumieć. O szeleszczących głoskach to w ogóle zapomnij : )
To działa w drugą stronę – od (genialnego z resztą, i tak świetnie sobie z tym zadaniem radzącego) aktora polskiego nie wymagam, żeby się nauczył akcentu, który tak bardzo odbiega od naszego. Czy to nie jest kwestia aparatu mowy, a nie zdolności aktorskich? Studiowałeś kiedyś na anglistyce? Z ang chyba się trzeba osłuchać od dziecka, żeby ewentualnie nawijać w przybliżeniu jak native. Poza tym, to jest jednak fabuła, a nie dokument – aktor ma grać, a nie być dosłownie tą osobą, w którą się wciela. To jest magia.

ostatnio tylko ten film nie wywoływał we mnie chęci przewijania co 5 min. Akcja nie galopuje i był to zarzut w wielu wypowiedziach. Dla mnie to był duży plus. Dobry scenariusz choć zbyt powierzchownie potraktowano wiele wątków, które w dystrybucji były używane jako główne. I gra aktorska- geniusz Gajosa, przyzwoity Szajda. Całkiem nieźle :)