Jako Badura wymiata i te jego słynne karwa kawka. Pan Dyblik to prawdziwy komediant, uwielbiam go.
Ach tam jest bezbłędny. Szczególnie jak przychodzi do Halinki i pyta o Ferdka z okazji chrzcin swojego syna. Dałbym głowę uciąć że jest pijany, a niestety był trzeźwy. Potem jak na cmentarzu opowiada o Kobielaku (chyba) jak gołąb na niego... nie no gość wymiata, podobno nie pije a umie zagrać wzorowo. Nienawidzę polskich tasiemców, ale z jego powodu oglądam Pierwszą Miłość.