Trudno nie odnieść wrażenia, że poruszanie kwestii żydowskiej w tym kraju, w kontekście jakimkolwiek innym, niż stawiający Polaków w jasnym świetle, wciąż budzi niezdrową ekscytację i przesłania intencje twórców. To nie jest film o Żydach, tylko o Żydach ani przede wszystkim o Żydach. To film o Polsce, minionej, a wciąż obecnej, współczesnej, a jakby niezmiennej. O Polakach i ich kompleksach (część reakcji na film obrazuje je lepiej, niż on sam). O historii, która się powtarza i wciąż niewiele nas uczy.
Niestety, przypuszczam, nie będzie to film Smarzowskiego, który zostanie ze mną na dłużej. Ten reżyser przyzwyczaił mnie do kondensacji treści i emocji, gęstych i smolistych klimatów, zwartej fabuły, zaś to "Wesele" jest rozproszone, trochę dezorientujące nadmiarem, zbyt dosłowne.
Czy zatem warto? Niezmiennie.
A ja bym powiedział, że skoro głowny bohater jestr Żydem, to jest to film o Żydach.
To wiem przede wszystkim potrzebny, ciągle mało kto wie o udziale Żydów w holocauście, o tym jak masowe było wśród nich szmalcownictwo i kolaboracja, ludzie niewiele wiedzą o masowych mordach na Polakach, których dopuszczali się Żydzi w latach 1945-1956.
Dzięki filmowi nie tylko naukowcy będą zajmować się tym tematem, bo ludzie zaczynają pytań i szambo zaczyna wylewać.
https://www.techpedia.pl/index.php?str=tp&no=34930